wtorek, 30 grudnia 2014

O strzelaniu w Sylwestra


Trzydziestego pierwszego grudnia, już na długo przed północą, co większe miasta kraju nadwiślańskiego przekształcają się w poligon. Ostatnie godziny mijającego roku to jak dzień wyjęty z życia mieszkańca Afganistanu, z tymże bardziej kolorowy i alkoholowy. 

Na podwórko wychodzi ojciec – facet w wieku bardzo średnim, w czapce-kondomce naciągniętej na uszy. Znaczek "BOMBER" dumnie zdobi jego ortalionową kurtkę. Dzieci patrzą jak spoko-tata zdejmuje rękawiczki, stawia butelkę po piwie na betonie i odpala racę. Cóż za widowisko! Jakby sam Bóg pierdnął z niebios.

Obok na boisku gówniarze w zwisających czapkach-menelkach rzucają hukowe kapiszony i cieszą japy na każde porządniejsze jebnięcie, które odbija się echem od bloków.
"Hehe" i "o kurwa" to standardowy repertuar słów opisujących zejście się starego roku z nowym.

Tymczasem w mieszkaniach, w piwnicach i pod każdym lichym krzaczkiem chowają się przerażone, struchlałe zwierzątka. Kotki, pieski, jeżyki i inne. Obrońcy praw zwierząt biją na alarm: nie pstrykać fajerwerkami. Stop trzepniętym piromanom.
W tych kręgach ludzi młodych, gdzie panuje moda na bycie przyjaciółmi zwierząt, oblewanie farbą wielbicieli futer oraz weganizm, podnosi się głos świętego oburzenia. Można odnieść wrażenie, że niektórym brakuje lasek emeryta, którymi przeganialiby sylwestrowych imprezowiczów.
Jest coś naprawdę dziwnego w zachowywaniu się jak zgorzkniały ramol i mieszczeniu się przy tym w przedziale wiekowym 16-30.

W moim domu zawsze obecny był pies. Zdarzały się wprawdzie chomiki, myszy i inne śmierdzące gryzonie, ale to pies był niejakim symbolem pełnej rodziny. Był traktowany jak jej członek.
W noc sylwestrową miał specjalnie przygotowane legowisko w łazience, dawaliśmy mu zabawki i jakieś mięsne, twarde badziewie do gryzienia, co by odciągnąć jego uwagę od wystrzałów na zewnątrz. 
A ja z siostrą biegłam na podwórko z siatą petard i wyrzutni, które lubiłam odpalać, bo jak dotąd nie urwały mi jeszcze łapy.
Nadal lubię to robić i choć nie celuję w przybytek bezpańskich kotków, to nie uważam też, że dla ich dobra należy zrezygnować z zabawy w bycie gówniarzem przez jeden dzień przypadający na pozostałe 364.
Ponadto nie znam przypadków wysadzonych nieopatrznie w powietrze futrzaków. I nie rozumiem po co ten cały szum, skoro wystarczy zadbać o komfort własnych zwierząt. Te dziko żyjące wcale nie są tak głupie i niezaradne, jak niektórym się zdaje – potrafią o siebie zadbać korzystając ze swojego instynktu przetrwania, bo codzienne życie bez polędwiczki w miseczce zmusza je do survivalu w bardziej ekstremalnych warunkach, niż przestrzeń waszych domów. Wcale nie czekają, aż ktoś im łaskawie wsadzi petardę w tyłek.
Jeśli dzikie zwierzęta giną, to przeważnie w wyniku codziennych wypadków – pod kołami samochodów, w trakcie publicznych prac remontowych i tak dalej. I bynajmniej nie oznacza to, że ludzkość ma nagle wrócić do przemieszczania się dorożkami, albo budować dla siebie tipi z patyczków i prześcieradeł.
Nie widzę też powodów, by rezygnować z hucznego Sylwestra i pieniędzy puszczanych z prochem, jeśli ma się taką chęć. Być może nie jest to coś, co zasługuje na pochwałę, ale w żadnym razie nie jest godne nagany, skoro nasza kultura dała przyzwolenie na tę formę celebracji w tym konkretnym czasie. Każdy posiadacz zwierzęcia powinien zatroszczyć się o odpowiednie warunki dla swojego pupila, a nie ciskać gromy na tych, którym wolno raz do roku legalnie nie przestrzegać ciszy nocnej.

Jedyne, co mnie wkurza w tym aspekcie to skłonność do przesadyzmu i brak mózgu połączony z trzymaniem Achtunga z odpalonym lontem w ręku. Faktycznie może nieziemsko wkurwiać strzelanie na tydzień przed i na tydzień po 31szym. Faktycznie można mieć ochotę wsadzić komuś w każdy możliwy otwór racę i odpalić ją, jeśli ten ktoś rzuca ci pod nogi hukówki, gdy ty spokojnie spacerujesz sobie z psem. 
Wszystko jest dla ludzi sprawnych umysłowo. 

8 komentarzy:

  1. Ja tam jestem całkowitą przeciwniczką fajerwerków. Więcej huku niż zabawy. Gówniarzeria u mnie na osiedlu od tygodnia terroryzuje ludzi rzucając im petardy pod nogi. Jeden staruszek z klatki obok wylądował przez ich durne zabawy w szpitalu.
    1 stycznia będziemy słuchać, jak to pourywało ludziom ręce i nogi, czy ile to oślepło przez głupie zabawy. Fajerwerki są niebezpieczne i powinny być zakazane ludziom. Poza instytucjami które symbolicznie oznajmią, że mamy Nowy Rok.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Twoje podejście jest jak najbardziej zrozumiałe, jednakże jestem zdania, że na głupocie jednych nie powinni cierpieć drudzy. Odnosi się to zarówno do staruszka z klatki obok, jak i do człowieka, który petard i fajerwerków używa tylko w wieczór z 31szego na 1szego oraz robi to zgodnie z instrukcją - czyli w promieniu kilku-kilkunastu metrów od innych ludzi.
      Absolutny zakaz takich zabaw to dalece posunięty radykalizm. To tak, jak zabronić ludziom spożywania alkoholu, bo grozi alkoholizmem. Co roku słuchamy też o tym, ilu to Mietków się przekręciło. Uważam natomiast, że taki arsenał powinien być objęty nadzorem, a możliwość handlu takowym dopiero 31szego, od godzin popołudniowych. Również nie podoba mi się fakt, iż na tydzień przed i po Sylwestrze gówniarzeria strzela ludziom pod nogi i nie pochwalam tego, ale żeby zupełnie zakazać rozsądnym ludziom fajerwerków to też przegięcie pałki, z tymże w drugą stronę.

      Usuń
  2. Fajerwerki to pewien symbol i rodzaj zabawy. Nie wiem dokładnie jak tłumaczyć radość płynącą z wysadzania takiej racy, bo sam tego unikam, ale widok kolorowego nieba i smród petard jaki wyjątkowo bardzo mi się podoba rekompensuje wszystko.
    Pamiętam, jak opowiadałaś mi o ośle i parze, która go prowadziła. Cokolwiek nie zrobisz ludzi i tak będą gadać, i tak będą narzekać, i tak będzie coś nie tak. Zabronisz wystrzałów, będzie źle, pozwolisz przyczepią się czegoś innego.
    Jestem za tym, aby fajerwerków nie dopuszczać osobom poniżej 18 roku życia, tego umownego, bo najlepiej powinni robić testy IQ przed sprzedażą. Ci co rzucają pod nogi, albo w zwierzęta to przeważnie bachory jakim rodzice dali pudełko Pikolaków by się zabawili i też mieli coś z tego roku. Rodziców powinno się karać, jak i dzieci za coś takiego.
    Co do zwierząt, popieram Cię całkowicie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Szczęśliwego nowego roku! Kochana Samael, pamiętam jak na asku pisałaś, że miałaś kota. Jak przygotowałaś mu miejsce w domu? W tym roku przygarnęłam kotkę i nie mogłam jej uspokoić :( Zepsuła całą zabawę o północy miaucząc, biegając i chowając się w niebezpiecznych miejscach (jak np koło kuchenki gazowej).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wzajemnie, oby był pasmem sukcesów! <3
      Nasz kot, co dziwne, był zafascynowany fajerwerkami. Miał miejscówkę w łazience na pralce (bo tam lubi przesiadywać), ale sam wyszedł do nas i wskoczył na okno, żeby się patrzeć. On jest ogólnie dziwnym zwierzęciem, które nie boi się ludzi i hałasu - nawet pracującego odkurzacza.
      Nie wiem czy jest to kwestia charakteru.

      Usuń
  4. Ja tam nie mam zwierzaka i jest mi wszystko jedno co do zwierząt :)) Nie rozumiem przeczulenia ludzi na punkcie fajerwerków. Przecież to tylko jeden raz na cały rok.

    OdpowiedzUsuń
  5. Sama za fajerwerkami nie przepadam, o tyle, że nie dość, że są głośne, to moje oczy przy nich łzawią i o ile chętnie obejrzę przygotowany pokaz, który jakoś się komponuje, to takie strzelanie na chybił-trafił między blokami wcale mnie nie fascynuje. Ale... nie widzę najmniejszego sensu, by ludziom tego zabraniać. Robimy gorsze rzeczy zwierzakom, niż puszczenie fajerwerek i jakoś nikt się nie czepia... a to raczej wybór jednostki, jak ktoś ma ochotę to dlaczego nie.

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...