Teksty
zaczynające się słowami "Dlaczego warto" będą cyklem
krótkich, treściwych wypowiedzi.
Nie
zastąpią ci one wizyty na kozetce u psychiatry, recepty na
Wenlafaksynę, ani położenia się na torach w oczekiwaniu na
spóźniony interREGIO.
Słusznie
jest założyć już na wstępie, że gówniany ze mnie terapeuta, bo
jedyna terapia jaką proponuję, to pozbawienie cię złudzeń.
Jeśli więc cierpisz na ciężką depresję i uważasz, że twoje życie jest chuja warte – nie pomogę, bo skoro jednocześnie czytasz te słowa, to znaczy, iż jesteś niewdzięczną mendą społeczną, która właśnie grzeje tyłek w ciepełku z luksusami takimi jak prąd i szerokopasmowy internet.
Takim i tak zawsze będzie
źle, a nawet, gdy byłoby dobrze, to zawsze przecież mogłoby być
znacznie lepiej.
Nie
będę w stanie pomóc także tym, którzy przez Google szukają
recepty na szczęście.
Potraktuj
te krótkie rozprawki jako moje odpowiedzi na pytania dlaczego warto:
Dążyć do niezależności
Niezależność
to przede wszystkim stan umysłu. Osiągasz go wraz z zyskaniem
władzy nad wszystkimi swoimi wyborami i przyjęciem
odpowiedzialności za każdy z nich. Sięgając po samodzielność
sięgasz po świadomość tego, że jedyne gówno, które ewentualnie
przyjdzie ci kiedyś posprzątać, będzie należało do ciebie.
Mało
zachęcające, wiem, ale i tak brzmi o niebo lepiej, niż
świadomość, że sprzątasz po kimś.
Bycie
niezależnym to najlepsza inwestycja we własny rozwój, jakiej można
dokonać, bo długotrwale przekłada się na jakość życia w każdym
jego aspekcie. Warunek jest jeden: musisz do niej dojrzeć i
posiadać plastikową przepustkę do magicznego świata dorosłych z
Urzędu Miasta.
Dlatego,
jeśli jesteś już pełnoletni, możliwie jak najszybciej stań na
własnych nogach.
Jest
to równoznaczne nie tylko z tym, że w pewnym momencie rodzice
przestają płacić za twój chleb i rachunki, a ty w świetle prawa
zaczynasz tyrać na ZUS, który koniec końców cię wydyma. To też,
ale to nie wszystko.
Posiadanie
własnych pieniędzy daje przede wszystkim poczucie kontroli nad
życiem – nie słyszy się już słynnego "dopóki łożę
na twoje utrzymanie, masz robić to, co ci każę!", bo łoży
się samemu na siebie. O nic nie trzeba się prosić i z niczego nie
trzeba się tłumaczyć.
Poza
tym niezależność to także niepisane prawo odpowiadania "bo
tak chcę" na wszystkie pytania, które bezpośrednio
dotyczą twojej wolności osobistej:
Dlaczego
żenisz się z Kaśką? Po chuj ci ten tatuaż? Czemu ciągle
balujesz na melanżach? Jak to tak zrezygnować ze studiów dla
pracy?
Tylko
dzięki niezależności twoje życie należy w pełni do ciebie.
Tak, zgadzam się że koniecznie trzeba być niezależnym i to zaczynać możliwie najwcześniej jak się da.
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że niezależność to puste słowo Malkiro. Nigdy się jej tak naprawdę nie osiągnie. Lepiej jest iść z tłumem.
OdpowiedzUsuńZ podobnego założenia wychodził przeciętny obywatel III Rzeszy.
UsuńZ niezależnością idzie też niebezpieczeństwo.
OdpowiedzUsuńSugerujesz, że piekarnik jest zły, bo można się o niego sparzyć?
Usuń